Najszybsze rowery, najlepsze ciuchy i najnowsze liczniki – wiadomo.
A rower masz dopasowany, czy pełne trzepactwo? Siedzisz jak na krześle i wszystko Cię boli po dłuższej jeździe?
Jeżeli jeszcze o tym nie pomyślałeś, to czas wybrać się na fitting, czyli dopasowanie roweru do sylwetki i stylu jazdy.
Według mnie to totalna podstawa.
Co to daje?
Zadbasz o komfort swojej jazdy i unikniesz niepotrzebnych kontuzji, wynikających często gęsto ze złej pozycji na bajku.
Jak to działa? Czego możesz się spodziewać podczas spotkania z fitterem?
1. Twój rower ląduje na trenażerze.
2. Przeprowadzany jest wywiad – fitter pyta o twoje preferencje kolarskie.
3. Jesteś dokładnie zmierzony.
4. Fitter ocenia elastyczność twojego ciała, liniowość pracy nóg i analizuje budowę stóp (o ile zajdzie taka potrzeba – dobiera specjalne wkładki). Zmianie ulec mogą pozycje, w jakich ustawione masz bloki w butach rowerowych.
5. Dobór siodełka – ulega zmianie wysokość siodełka, czasami proponowana jest wymiana na kompletnie inny, bardziej dopasowany model.
6. Dobrany zostaje odpowiednio długi mostek.
Z fittingu wychodzisz z optymalnym ustawieniem roweru do Twojej sylwetki. Masz czas, aby przyzwyczaić się do nowych ustawień i wrócić na ewentualną korektę.
Ciekawostka – fitter może Wam pomóc wybrać rozmiar ramy jeszcze przed zakupem.
Na fotce dopasowuję kolejny już rower u Wojtka w BG Fit Studio
![](https://i0.wp.com/www.principessaonthebike.com/wp-content/uploads/2019/03/56173311_862257057462328_6348947328417660928_n.jpg?fit=970%2C728)